Istnieje recepta na wiele schorzeń. Lekarstwo, o którym zapominamy bo (być może) jest tak oczywiste, że zdarza się nam po „ten specyfik” nie sięgać. A może, choć oczywiste nie zawsze jest dla nas łatwym, chociaż tak często rwiemy się do tego, aby powiedzieć coś ważnego.
Schorzenia – zwłaszcza te w okolicach duszy łatwo załagodzić/wykluczyć/wygonić poprzez… rozmowę. Rozmowa z zasady odbywa się pomiędzy – minimalnie – dwoma osobami. Oczywiście można rozmawiać ze sobą, ale najczęściej forma ta przybiera postać monologu, a stosując formę tę na głos można spodziewać się dziwnych reakcji otoczenia. Dodatkowo rozmowa z samym sobą nie zawsze prowadzi do satysfakcjonujących (z punktu widzenia rozsądku) wniosków. Bywamy dla siebie zbyt wymagający, a może nazbyt łagodni, czasem – nierozumiejący itd., a pomoc, którą kierujemy w swoją stronę bywa pomocą tonącego, co chwyta się wiadomo czego.
Rozmowa. Składową owej są słowa – wypowiadane „na głos” – śmiało czy niepewnie – zostają w świadomości i pamięci rozmówcy. I tak dalej, i tak dalej… Do czego zmierzam?
Zamykanie się szczelnie w sobie wraz ze swoimi uczuciami, często również z problemami, które generują kolejne problemy nie jest najlepszym pomysłem. Pomimo tego, że sami dla siebie powinniśmy być ważni – dzieje się inaczej. Miłość do samego siebie posiada w sobie wiele paradoksów i kończy się często czymś zupełnie odwrotnym. Nie umiemy powiedzieć dość złym nawykom, nie rozmawiamy o tym, co nas trapi i co, być może, zawładnęło naszymi myślami, co uniemożliwia nam bycie zdrowym. Z każdym dniem jest trudniej wprowadzić zmiany, przed ludźmi zdarza nam się uciekać, jakbyśmy podejrzewali, że chcą nam pomóc i – na wszelki wypadek – unikamy tego (wstydliwego?) procederu. Rozmowa jest najbardziej niebezpieczna. Setki pytań, krążenie to tu, to tam, wiercenie dziur w całym, niekończąca się lista zapytań, niczym z wywiadu rzeki (nie mylić wywiadu z rzeką – ta też do rozmowy mało skora).
Dobrze, koniec żartów. Od rozmowy często uciekamy (zwłaszcza z bliskimi, rodziną, przyjaciółmi), kiedy wiemy, że nie wszystko jest tak, jak powinno. Nie wszystko jest na swoim miejscu. Są tacy, którzy jej potrzebują – a i owszem. Szukają w drugim człowieku otuchy, szukają potwierdzenia swoich tez, wsparcia i wyznaczenia kierunku pomocy. Bo mowa tu o rozmowach trudnych, o problemach, które widoczne nie zostały jednak wypowiedziane. Nie wypowiedziane, nie znaczy niewidoczne. Nie wypowiedziane, nie znaczy, że ich nie ma. Rozmowa z kimś bliskim staje się kluczem, który otwiera kolejne drzwi. Rozpoczyna działania mające na celu pomoc i rozwiązanie problemu. W następnej kolejności konieczna jest rozmowa z profesjonalistą, który pomaga w zrozumieniu pewnych zachowań i emocji, nazywa je, definiuje i obnaża, po to aby całkowicie się od nich… oderwać. W kontekście problemu otyłości nazwanie pewnych zjawisk, nauka koniecznych nawyków żywieniowych, w następnej kolejności również praca z grupą to działania oscylujące wokół… rozmowy. Spotkanie z naszym specjalistą jest kluczem, który często zawierusza się pomiędzy innymi i jak na złość sami… nie chcemy go odnaleźć.
Współpraca z psychologiem
Tym, co wyróżnia terapię nadwagi i otyłości w Poradni Zdrowego Żywienia INTEGRAmed, jest mocny akcent położony na pracę psychoterapeutyczną w nurcie poznawczo-behawioralnym. Na pierwszym spotkaniu psycholog przeprowadza wywiad dotyczący historii życiowej, wyobrażeń o wadze i żywieniu oraz poucza pacjentów na temat różnych aspektów terapii – automonitoringu, diety, ćwiczeń oraz bilansu energetycznego. Na drugiej sesji pacjenci wykonują złożony test psychometryczny, mający na celu wyłonienie obszarów konfliktowych. Praca terapeutyczna zaczyna się od trzeciego spotkania.
A zatem? Rozmawiajmy!
Tekst: Jadwiga Bryś