Powiedzmy sobie szczerze, żyjemy w takich, a nie innych czasach, wszystko w pędzie, w biegu, pomiędzy jednym zadaniem, a drugim, najczęściej w drodze z/do pracy, domu, hipermarketu czy galerii handlowej, z wzrokiem utkwionym w smartfona, tableta, iphona (wybierz poprawne), wszystko mamy na wyciągnięcie ręki – i dostęp do informacji i – do… lodówki. Wszędzie podjeżdżamy samochodem, najchętniej pod samo wejście, czyż nie jest tak?
Ale przecież ja nie mam czasu – powiesz. Tak, zgadza się, ale może nie masz go, bo właśnie tkwisz w korku? Wbrew pozorom, wcale nie trzeba skrajnych i drastycznych zmian, żeby zmodyfikować dotychczasowy siedzący (osiadły? ;)) tryb i zacząć życie bardziej świadome i aktywne. Nawet, gdy jesteśmy przekonani, że nasz grafik pęka w szwach i już nic, kompletnie nic nie uda się do niego wcisnąć, wystarczy poznać kilka sposobów, które ułatwią nam organizację. Bo tak to już jest, że gdy mamy dużo spraw na głowie, tym łatwiej jest nam się zorganizować, zaplanować i w efekcie jednak znaleźć chwilę dla zdrowia i ciała. Po cichutku możemy sobie powiedzieć, że ten nasz brak czasu to zazwyczaj łatwa wymówka, którą często maskujemy lenistwo, nieprawdaż? I doszliśmy do sedna – lenistwo, to jest główny problem wszystkich ludzi, nawet tych najbardziej fit. Tyle, że trzeba nauczyć się z leniem walczyć. I my mamy na to sposoby!
- Przegląd lodówki i planowanie posiłków na 4-5 dni. Najlepiej z kartką i długopisem, wypisując listę produktów, których nam brakuje. Bardzo ułatwia to życie, bo potem w sklepie kierując się wyłącznie listą, a nie zachciankami i „a może by kupić to jeszcze” wydamy dużo mniej pieniędzy. Zakupy idą o wiele szybciej i ekonomicznej. Uwierz, sprawdzone.
- Zrezygnujmy z codziennego gotowania obiadu. Gotujmy w większej ilości, porcję na drugi dzień spakujmy do plastikowego pojemnika, potem tylko odgrzewamy. Moim sposobem jest też mrożenie nadmiaru gulaszu, mielonych czy sosu. W kryzysowej sytuacji wystarczy rozmrozić, dogotować makaron, ziemniaki, dodać ogórka kiszonego czy pomidora i już.
- Przygotowujmy posiłki do pracy/szkoły wieczorem, np. przy okazji robienia kolacji, wystarczy kwadrans, by zrobić prostą sałatkę, zapakować do pojemnika i włożyć do lodówki, obok położyć jogurt, a na blacie przygotować jakiś owoc (np. banan, jabłko) oraz musli i rano mamy wszystko gotowe w jednym miejscu. Wystarczy zapakować do torby. Nie musimy jeść na mieście, wiemy co jemy i nie wydajemy pieniędzy.
- Jeśli czeka nas wyjazd, albo po prostu nie udało się przygotować pojemników z jedzeniem, kupujmy gotowe sałatki, ale wcześniej sprawdzając ich skład. Jeśli nie ma w nich niezdrowych rzeczy (cukru, oleju palmowego, konserwantów – kupmy, dołóżmy ciemne ziarniste pieczywo i będzie ok.
- Jedzmy co ok. 3 godziny. Bardzo często w codziennym galimatiasie spraw zapominamy o jedzeniu, ale nie ma nic gorszego niż przypomnienie sobie o 17, że jeszcze nic nie mieliśmy w ustach i rzucenie się na zwartość półek w najbliższym sklepie…. STOP. To już lepiej ustawmy sobie alarm w telefonie. Dzięki temu utrzymamy metabolizm na odpowiednim poziomie i unikniemy napadów głodu.
- Jeżeli chodzi o treningi czy aerobik, bardzo często ciężko nam się zmobilizować, dlatego zróbmy mały kroczek i …zrezygnujmy z samochodu. Nie podjeżdżajmy pod same wejścia, parkujmy dalej od centrum miasta, korzystajmy z komunikacji miejskiej, unikniemy wtedy korków i będziemy musieli kawałek dojść do przystanku. Można też wysiąść przystanek wcześniej i przespacerować się. Uwierz, chodzenie jest super! A w sezonie możemy korzystać z rowerów!
A na koniec powiem Wam coś najważniejszego – nie wszystko musi być idealne. Zdrowe życie nie polega na zmuszaniu się do codziennego wysiłku nawet, gdy bardzo źle się czujesz, albo jedzeniu co do minuty i ścisłym trzymaniu się przepisów dietetycznych, bo inaczej świat się zawali i wszystkie Twoje starania nie będą się liczyć. Nie. Zdrowe życie to równowaga, umiejętność wyborów i chwila na relaks i odpoczynek. Bo nikt nie jest doskonały.
Tekst: Anna Smyk
