Przed Wami bohater tego artykułu, który odkrywa swoje (bolesne) doświadczenia – Richard Benyo, zanim zadał pytanie – otrzymał odpowiedź, a wraz z nią szereg cennych informacji o tym, czego robić nie należy, aby uniknąć cierpień biegacza.
W nagrodę za 18 tygodni treningu, który był treningiem niezwykle ciężkim, przed maratonem – w ramach nagrody, Richard kupił sobie nowy i piękny strój na zawody. Każdy chce mieć piękną pamiątkę w postaci zdjęcia z zawodów, który w końcu do siebie pasuje i podkreśla walory biegacza. Skutek? Otarte, pokrwawione wewnętrzne strony ud oraz kwaśny grymas na zdjęciu. Mądrość? Nigdy (przenigdy) nie wkładaj na wyścig czegoś, czego nie sprawdziłeś na swoich treningach.
Błędy, skutki, mądrości
Boli cię łydka? Richard również myślał, że da radę biec pomimo odczuwalnego w tym mięśniu bólu – wystarczy tylko porządnie się rozgrzać. Skutek? Ból się nasilił. W celu odciążenia łydki przeciążona została druga noga, która „w nagrodę” nabawiła się kontuzji. Kontuzji mamy już zatem całe dwie.
Biegacz chciał zjeść porządne, obfite w węglowodany śniadanie tuż przed wyścigiem. Co mówi Rich? „Po pierwsze, czułem się jak ślimak, po drugie, użyźniłem rolnikowi pole … w skutek czego nie miałem żadnych zapasów węglowodanów”. Mądrość? Zjedz coś lekkiego na długo przed wyścigiem lub treningiem, twój organizm nie może zajmować się trawieniem i kierować krwi do żołądka zamiast do mięśni.
Może czasem myślimy za dużo? Nasz bohater na przykład… pomyślał, że jeśli jeden długi bieg w weekend dobrze mu robi, to dwa biegi… przyniosą podwójny, wspaniały skutek. Skutek jednak odwrotny – przez dwa następne tygodnie Rich walczył z nogami, które nie chciały się ruszać. Mądrość z tego taka: stosujcie wymiennie biegi łatwe i trudne, aby organizm miał czas i siłę na regenerację po tym cięższym i dłuższym treningu.
Bolesna… miłość?
Kochamy, kochamy biegać! A jeśli coś kochamy, chcemy doświadczać tego jak najczęściej, jak najwięcej i jak najintensywniej! Nie inaczej nasz biegacz. Richard postanowił biegać siedem dni w tygodniu, a skutkiem tego okazało się być zmęczenie i uczucie ciężkich nóg. Mądrość? Dni odpoczynku zapewniają regenerację, która prowadzi do uzyskania lepszej jakości biegów w kolejnych dniach. Sprawa ta wydaje się być oczywista, a o regeneracji przypominamy usilnie i ciągle. Ale bywa tak, że każdy z nas o niej zapomina, wydaje się nam, że im więcej, tym lepiej. Podobnie myśląc, że im szybciej, tym lepiej, bo przecież to sposób na oszczędzanie. Rich postanowił na zawodach biegowych zacząć szybko, żeby uzyskać zapas czasu. Co stwierdza? „Na ostatnich kilometrach nie błyszczałem. W sumie było coraz gorzej”. Tłumaczy to stosując nomenklaturę niczym bankowiec – „nie podejmujesz z banku zaoszczędzonych minut, jeśli nie miały one czasu tam dojrzeć”.
Kolejny błąd, skutek i mądrość. Biegacz wystartował w maratonie przygotowany zbyt słabo. Przez ostatnie 15 kilometrów czuł, że pokutuje za wszystkie grzechy, które popełnił w pierwszych dziesięciu latach życia 😉 Mądrość? Zbierzesz to, co zasiejesz. Gdy zasiejesz mało, zbierzesz wiele… bólu, kochani!
Biegać także trzeba się nauczyć chociaż jest to naturalna dla człowieka czynność ruchowa A razem z bieganiem, zwłaszcza na zawodach i maratonach pojawiają się inne lekcje do odrobienia – nauka odpowiedniego nawadniania. Co myślał Richard? Tylko mięczaki piją przed, w trakcie i po wyścigu. Skutek nasuwa się sam – wyścigu nie ukończył, a „przy okazji” odwodnił się.
Na zakończenie artykułu migawka z zakończonego biegu. Kiedy Rich dojrzał ładny trawnik, tuż po przekroczeniu linii mety na maratonie wprost… rzucił się na niego. Skutkiem tego zrywu było odczucie, że nogi zalane zostały betonem. Potrzebował pomocy, żeby wstać i kuśtykał niczym zardzewiały robot. Po ciężkim wysiłku każdy chyba miał ochotę po prostu rzucić się na trawę, podłogę, czy też oprzeć się o ścianę i powrócić do miarowego oddechu, mieć pewność, że „oto żyję!”Kiedy przekraczasz metę ruszaj się po to, aby wypompować toksyny z nóg. Zaraz po zawodach przejdź przynajmniej 250 metrów na każde 5 przebiegniętych kilometrów.
Tekst: Jadwiga Bryś